Na zdjęciu wnętrze kawiarni. Stoliki przystrojone białymi kwiatami, krzesła czekają na przybycie gości. Ozdobne żarówki świecące ciepłym światłem zachęcają do długich, prawdziwych rozmów. Neon na ceglastej ścianie dodaje klimatu, para unosi się z dużego srebrnego ekspresu, a na marmurowym blacie lady, pod szklanymi kopułkami widok pulchnych ciast pobudza apetyt.
Szyby okien z czarnymi ramami zaszły mgłą. Na zewnątrz powoli, leniwie pada śnieg. Tylko czekać aż zjawią się ludzie i wypełnią tę przestrzeń śmiechem i wyznaniami.
A co…
A co jeśli nie?
Jeśli to się nigdy nie stanie?
Co jeśli, wnętrza kawiarni już nigdy nie będą dostępne do siedzenia, do czytania, do pisania, do obserwowania ulicznych piesków zza zaparowanych szyb? A barista Aleks już na zawsze będzie sypał żarcikami stojąc przy drewnianej ladzie w drzwiach, podając kawę w papierowym kubeczku na wynos?
Co jeśli pracownicy mojej ulubionej kawiarni już nigdy nie będą drzeć się na głosy do jakiejś piosenki, której nie znam, a ja już nie będę się z nimi kołysać do rytmu?
„Żeby było normalnie, żeby było jak zawsze” słyszałam w życzeniach i sama takie składałam. Ale… co to znaczy „normalnie”?
Co jeśli już nigdy, nigdy nie będzie tak jak dawniej?
(Tak, jak może już nigdy nie przeżyję takiej zimy, którą pamiętam z dzieciństwa. Śnieg nie będzie padał w miastach, no może tylko w Madrycie).
Jakiś czas temu słuchałam audiobooka „Placu Konstytucji” Dominiki Buczak. I w którejś scenie, jedna z bohaterek tęskniła za Warszawą sprzed czasu wojny – za pięknymi kamienicami i restauracjami, za eleganckimi niedzielami, za tym wszystkim, co już było, co się zmieniło, co zniknęło z powierzchni ziemi.
Przecież światy, które kiedyś były nasze, znane, przyjazne, oswojone znikają… Zmieniają się miejsca, pod blokiem rodziców już nie ma tej górki z której kiedyś zjeżdżałam na sankach. Zmieniają się ludzie, przychodzą i odchodzą. Wszystko, wszystko płynie.
Muzyka z YouTuba plumka radośnie, stopa podryguje i kiwa się na boki, zamykam oczy i tęsknię jak dzika.
Tęsknię za możliwością… picia kawy w porcelanie wśród ludzi, pójścia do teatru i na koncert. Za spotkaniem ze znajomymi w pubie, w restauracji, na domówce. Za pociągiem nad morze i za zmieniającymi się z porami roku i uroczystościami wystawami lokalnych sklepów.