Światło sunie po obrusie, przegląda się w wypolerowanych skorupkach, muska płatki tulipanów, roztapia czekoladę. Światło kreśli linie cieni na ścianach, gra z nimi w berka z jednej strony domu i z drugiej. Kilkanaście godzin później schyla się ku horyzontowi, zastyga pod powierzchnią morza, ustępuje miejsca mroku, czuwa… Następnego dnia zaczyna swą podróż od początku, do skończenia świata będzie budzić się i zasypiać, a ze sobą budzić i usypiać miliony stworzeń.
Życzę nam, żebyśmy byli Światłem – światu i sobie nawzajem.
Wesołych świąt!