Czas stanął w miejscu.

– Przepraszam, pozwoli pani, że tu usiądę?

Oczywiście, że nie miała nic przeciwko. Widywała go czasem w kościele. Zwykle przychodził trzymając pod rękę młodą kobietę: córkę, a może wnuczkę? Szedł zawsze bardzo powoli, jakby bał się upadku. Wydawał jej się taki kruchy…
Dzisiaj jednak był sam.

„Kim ona jest?”, zastanawiał się. Wyglądała znajomo: uśmiech Mona Lisy, oczy Julii Roberts. I jakiś taki smutek, zagubienie…?

Przesunęła się lekko robiąc mu miejsce. Przez chwilę czuła na sobie jego wzrok, potem zaczął grzebać po kieszeniach. Och, to nie była dobra pora na wiercenie się w tej ciasnocie.

– Miętówkę?

Wyciągnął w jej stronę dłoń, na której leżało kilka cukierków. Skrzywiła się lekko, a może tylko mu się przywidziało. Wzięła jeden cukierek, ułożyła usta do uśmiechu i podziękowała. Czas w istocie stanął w miejscu, a ona drżała.

Miał jechać do córki, tak powiedział. Tymczasem śniegi takie, ludzie poddenerwowani… Zadzwoniła do niego jakaś kobieta i powiedziała, żeby jednak został w domu, taka pogoda, nawet autobusy straciły poczucie czasu stojąc w tych zaspach. Nie, dzisiaj nie dojedzie.

„Nie mogli po niego przyjechać?“, skubała uszko leżącej na jej kolanach torebki, którą próbowała ukryć lekko opinający się na brzuchu płaszcz. Słuchała staruszka uprzejmie, jednak myślami była zupełnie gdzie indziej. Widział to, czuł jej niepokój i niepewność. Ktoś wstając z ławki potknął się o jej torbę podróżną. A więc i ona dokądś zmierza…

Wszyscy dokądś zmierzają. Prószył śnieg, ludzie chowając się w postawionych wysoko kołnierzach, próbowali jak najszybciej przecisnąć się z jednej strony na drugą. Niby każdy się spieszył, a jednak wszyscy stali w miejscu. Ze stojącej nieopodal wieży zegarowej rozległo się bicie dzwonu. Trzecia, niedługo zacznie zmierzchać.

Trzecia, na to właściwie czekał, a przecież mógł już dawno wrócić do domu.

Na wystawie sklepu stojącego dokładnie naprzeciwko przystanku, na którym siedzieli, rozbłysły setki światełek. Już za chwilkę z ukrytych w futrynie głośników popłynie muzyka z Dziadka do orzechów, a na wystawie zaczną dziać się cuda.
Gdy się zaczęło w końcu dostrzegł w jej oczach zachwyt. Jak to możliwe, że jeszcze nie widziała tej wystawy mieszkając zaledwie trzysta metrów dalej? Dopiero teraz rozpoznał tę kobietę… Dawno jej nie widział w kościele. Kiedyś przychodziła regularnie cała rozpromieniona trzymając za rękę czarnookiego bruneta o szelmowskim uśmiechu.

Tymczasem na wystawie, niczym w baśniowej krainie, na zamarzniętej tafli jeziora wirowały na łyżwach drobne figurki kobiet i mężczyzn, a na nich spadały mikroskopijne śniegowe gwiazdki. Lodowisko otaczały tory elektrycznej kolejki. Wokół wznosiły się ośnieżone pagórki, a nieopodal, w jednym z domków z otwartego okna stara babulinka wysypywała cukierki wprost na podskakujące pod spodem dzieci.

„Tyle malutkich laleczek, tyle misternych mechanizmów! Ileż to już lat odkąd sama byłam dzieckiem i przyklejałam nos do szyby, podekscytowana jak te dzieciaki stojące teraz pod sklepem. Za dużo, stanowczo za dużo…”. Pogłaskała się po brzuchu, po raz pierwszy przemawiając w myślach do tej małej istotki, którą od niedawna nosiła pod sercem. Obiecywała, że postara się, by jak najdłużej była dzieckiem.

Uśmiechnęła się życzliwie do siedzącego obok starszego pana:

– Wesołych świąt! Ja jednak nigdzie nie pojadę.

Zarzuciła torebkę na ramię, podniosła torbę podróżną i powoli przeciskając się przez tłum szła w kierunku domu.

Staruszek patrzył za nią, uśmiechał szeroko i czuł, że czas w końcu był pewien swojej przyszłości i mógł ruszyć z kopyta…


Photo by Nathan Anderson on Unsplash

Podobne wpisy

Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Martyna Wnuk
Martyna Wnuk
6 lat temu

Spersonalizowany newsletter obiecał mi coś nowego! :) Lepiej doślij teraz na maila coś z „szuflady” :)

Ewa (Hydraulika Słów)
Reply to  Martyna Wnuk
6 lat temu

Tak się właśnie kończy faworyzowanie czytelników – nic nie wyślę, bo następnym razem znowu będziesz marudzić ;))
A z tym spersonalizowaniem, to cieszę się, bo w końcu zmienne zadziałały ^^

Martyna Wnuk
Martyna Wnuk
Reply to  Ewa (Hydraulika Słów)
6 lat temu

poza „if @tynka”…. :P

anoriell - Katarzyna Janoska
6 lat temu

Jak pięknie! ❤️

Ewa (Hydraulika Słów)
Reply to  anoriell - Katarzyna Janoska
6 lat temu

Dziękuję 😘 :)))
Już się bałam że nikt z facebooka tu nie przyjdzie, bo zasięg posta z linkiem miałam słabiutki :(