Za co nas ktoś kiedyś osądzi surowiej? Za to, że coś zrobiliśmy, ale wyszło koślawo czy za to, że nie zrobiliśmy, a mogliśmy?

Czasem bierze nade mną górę ta druga ja

Jestem na konferencji albo jakimś spotkaniu. Mam pomysł na pytanie, które może ale nie musi coś wnieść w dyskusję albo po prostu zaspokoi moją ciekawość. Ale zadanie go wiąże się z tym, że trzeba się zgłosić, trzeba podnieść rękę, żeby być zauważonym. Dopóki się nie wychylę, ogromna sala wypełniona ludźmi, nie zwróci na mnie uwagi.

Londyn 2016. Premiera Odyssey, filmu złożonego z teledysków Florence

Fuksem w loterii zdobyliśmy wejściówki. Na scenie siedzi ona i reżyser. Chwilę wcześniej oglądaliśmy ich film na dużym ekranie, muzyka dudniła z kinowych głośników, zaparła mi dech w piersiach. Mam szansę, pierwszą w życiu, żeby o coś ją spytać. W chwili, w której zdefiniowałam swoje pytanie w głowie, moje ciało zaczęło reagować: żołądek zwija mi się w kulkę, robi mi się na zmianę ciepło i gorąco, w ustach mam sucho i zaczynam się pocić. Siedzę w drugim rzędzie, oddalona od nich o kilka metrów. 
Gdy w końcu zdobywam się na odwagę i podnoszę drżącą rękę, okazuje się, że został czas na tylko jedno pytanie.
Nie moje.

Kilka chwil potem wracam z łazienki, Andrzej czeka na mnie niedaleko wyjścia. Gdy do niego podchodzę, szybko pokazuje mi głową: patrz, stoi tam sama, idź. Waham się o 5 sekund za długo. Gdy ruszam w jej stronę, do niej podchodzi ochroniarz i wyprowadza ją z budynku.

Amsterdam. Tydzień temu

Andrzej przyjechał na weekend i przywiózł aparat. Zwiedzamy. W oddali widzę jakąś wieżę z zegarem. Wchodzę na placyk, kadruję, wtem zza zakrętu wychodzi człowiek, patrzy mi prosto w obiektyw. Peszę się, opuszczam aparat.

Kilka dni wcześniej rozmawiałam z fotografem, który robił nam “zdalnym” zdjęcia na stronę firmy.

– Jaką masz radę dla początkującego fotografa?
– Robić zdjęcia. Jeśli chcesz robić portrety, idź na ulicę, zaczepiaj ludzi. Jeśli się zgodzą fotografuj ich, weź od nich emaila, po wszystkim wyślesz im jedno zdjęcie. Nauczysz się rozmawiać z ludźmi, oswajać ich z obiektywem, no i duża szansa, że z dwudziestu takich osób, jedna odezwie się do ciebie i coś ci zleci.

Londyn. Wczoraj

Spotykam się z Anią na kawę. W końcu zza chmur wyszło słońce. Siedzimy w oknie, nagle Ania zwraca mi uwagę na pięknie ubraną dziewczynę: szpilki, długie włosy, wiosenny beżowy trencz. Dziewczyna ma gołe nogi, gdy tak zastanawiamy się nad tym jakim cudem nie jest jej zimno, ja podnoszę głowę i zauważam jak pasmo światła układa się na budynkach, jak wspaniale oświetla Anię. Chcę jej zrobić kilka zdjęć, ale brakuje mi odwagi, gdy w końcu się na nią zdobywam, słońce zniknęło już za chmurami. Wciąż jest jasno, ale już nie tak pięknie jak chwilę temu.

Rozstajemy się. Ona wraca do domu, ja szukam sklepu fotograficznego. Chcemy kupić drugi aparat, żeby na wyjazdach nie wyrywać go sobie z rąk. Ale najpierw muszę przymierzyć oba nasze typy, zobaczyć jak leżą w dłoniach.
W czwartek Andrzej prawie mi wepchnął do plecaka nasz obecny aparat: weź, pochodzisz, porobisz zdjęcia i będziesz miała porównanie z tymi nowymi. Nie wiem czemu sama nie chciałam go wziąć, czego się bałam.
Chodzę ulicami Soho, Fitzrovii i Covent Garden, zachwycam się, ale aparat mam wciąż w plecaku. Rozbraja mnie dopiero tłum przed pubem. Tak kolorowy, żywy. Boję się, że ktoś zwróci mi uwagę, że sobie nie życzy. Nic takiego nie ma miejsca.
Na przekór strachowi zaczynam coraz śmielej kadrować z ludźmi, jestem jak głodny, który dopadł do stołu wypełnionego pysznościami i nie mogę się powstrzymać.

W domu zachwycam się kilkoma ujęciami i nie mogę uwierzyć, że to naprawdę ja je zrobiłam.

Londyn. Styczeń 2018. fot. Ewa Karaszkiewicz

Londyn. Styczeń 2018. fot. Ewa Karaszkiewicz

Londyn. Styczeń 2018. fot. Ewa Karaszkiewicz

Londyn. Styczeń 2018. fot. Ewa Karaszkiewicz

Londyn. Styczeń 2018. fot. Ewa Karaszkiewicz

Londyn. Styczeń 2018. fot. Ewa Karaszkiewicz

Londyn. Styczeń 2018. fot. Ewa Karaszkiewicz

Londyn. Styczeń 2018. fot. Ewa Karaszkiewicz

Londyn. Styczeń 2018. fot. Ewa Karaszkiewicz

Londyn. Styczeń 2018. fot. Ewa Karaszkiewicz

Londyn. Styczeń 2018. fot. Ewa Karaszkiewicz

SaveSaveSaveSave

SaveSave

Podobne wpisy

Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
anoriell - Katarzyna Janoska
6 lat temu

Wow! Zdjęcia sa naprawdę super!
A czytajac post ciągle chodził mi po głowie ten TED: https://youtu.be/nI2VQ-ZsNr0
On jest dokładnie o tym :)

Ewa (Hydraulika Słów)
Reply to  anoriell - Katarzyna Janoska
6 lat temu

<3 dzięki!
wkręcam się bardzo :)

A Teda zaraz zacznę oglądać :))

Ewa (Hydraulika Słów)
Reply to  anoriell - Katarzyna Janoska
6 lat temu

Łooo! To jest tak bardzo o mnie!

Ewka Majkutewicz
Ewka Majkutewicz
6 lat temu

Znam to :) ja do fotografii portretowej ostatecznie się nie przekonałam… ale krajobrazy i martwa natura to mój klimat :)