W połowie sierpnia odwiedzili nas moi rodzice. Była to ich pierwsza wizyta w Londynie, więc na początku byłam trochę zdenerwowana: co im pokazać, żeby ich zachwycić, ale nie znudzić, co może ich zaciekawić mając na uwadze, że nie znają angielskiego? Chciałam, żeby zobaczyli Londyn z dwóch stron — tej typowo turystycznej i tej bardziej mojej — niespiesznej, pełnej miejsca na oddech, odpoczynek i zachwyty. W tym artykule dzielę się Tobą tą drugą stroną i przedstawiam Ci 3 miejsca w Londynie, w których można odpocząć, a przez to zdecydowanie warto się do nich wybrać.
Mieliśmy to szczęście, że przez większość ich 10 dniowego pobytu dopisała nam pogoda, Londyn zdecydowanie fajniej zwiedza się gdy świeci słońce. Myślę, że to właśnie moi rodzice przywieźli do Londynu słońce i przyjemne temperatury, bo jeszcze dzień przed ich przylotem padało i było dość chłodnawo ;)
Co zobaczyć w Londynie, gdy nie musisz się spieszyć?
1. Panorama Londynu
Przewodniki będą piać o tym, że musisz koniecznie przejechać się London Eye, ale ja będę Cię od tego odwodzić. £23 od osoby za 30 minut zamknięcia w przezroczystej kapsule to w mojej ocenie trochę za drogo. Do tego może się zdarzyć, że samo stanie w kolejce do wejścia będzie trwało dużo dłużej niż sama przejażdżka i to przy wcześniejszej rezerwacji biletu online.
No dobra, być może pytasz, to co zamiast? Wiadomo, że widok z góry na miasto (chyba jakiekolwiek tak naprawdę) robi największe wrażenie, szkoda byłoby z tego rezygnować. I wcale nie trzeba, jeśli planujesz wycieczkę do Londynu z minimum 3-4 tygodniowym wyprzedzeniem, możesz spojrzeć z góry na Londyn np. z cudownego Skygarden. Na ostatnim piętrze budynku mieszczącego się przy 20 Fenchurch Street zbudowano ogromny przeszklony ogród i taras widokowy (a więc punkt patrzenia z góry na to wielkie miasto jest odhaczony). Poza tym jest też tam i kawiarnia i bar, więc można w Skygarden całkiem mile spędzić czas. Wejściówki do tego raju są bezpłatne, wrzucane raz na tydzień z około tygodniowym wyprzedzeniem (a w każdym razie tak było w momencie pisania tego posta), ale nie jest ich zbyt wiele, dlatego warto nastawić się na polowanie :) To pozwala zapanować nad liczbą osób, które jednocześnie znajduje się u góry, a znaczy to, że nie musisz obawiać się tłoku i tłumów (no, może w kolejce do toalety ;)). choć możliwe też jest to, że będzie trzeba trochę poczekać w kolejce do budynku (cóż, kolejki w Londynie to coś do czego trzeba się przyzwyczaić). Tak czy owak, naprawdę warto się tam wybrać.
Po wizycie w Skygarden polecam spacer w stronę katedry St Paul’s, a potem kładką na drugą stronę Tamizy pod Tate Modern (ostrzegam, tam zawsze cudownie pachnie prażonymi migdałami!!!) i wzdłuż rzeki aż do Southbank Centre i Waterloo. Lato na tym brzegu Tamizy jest szczególnie pięknie, bo wszystkie knajpki, kawiarnie i foodtrucki rozstawiają stoliki na zewnątrz. Jeśli nie będziesz miał dość ogrodów na dachu możesz wybrać się też do już mniej spektakularnego, ale wciąż sympatycznego Queen Elizabeth Hall Roof Garden
2. Rejs po Tamizie
Są miejsca w Londynie, których nie zobaczysz inaczej niż z poziomu rzeki. Nie wiem czy pływanie stateczkami trzeba jakoś specjalnie lubić, ale wiem, że gdybym „przypadkiem” nie płynęła stateczkiem po Wełtawie w Pradze, pewnie nie przyszłoby mi do głowy, żeby zaproponować rodzicom płynięcie z Richmond do Hampton Court. Trochę nietypowo, bo nie do centrum, np. w okolice Westminster, ale właśnie na zewnątrz, na zachód Londynu. Docelowo chodziło nam o spacer po terenach pałacu, ale okazało się, że to co widzieliśmy płynąc do Hampton Court też było warte uwagi, bo mija się dużo terenów zielonych. Jeśli ktoś dodatkowo, tak jak ja, jest fanem angielskiego budownictwa (i na dodatek jest też trochę ciekawski), to będzie zachwycony. Tylko płynąc stateczkiem można “zajrzeć” do ogródków domów, które mieszczą się nad samą rzeką, tak, że ich właściciele parkują sobie łódeczką niemalże pod domem i mają swoją własną drabinkę (a co za tym idzie i brzeg rzeki). Ach, piękne te domki, domeczki i posiadłości. Nie raz wzdychałam z kontrolowaną zazdrością. Jakby się tam cudnie czytało, a jakie rzeczy ja bym tam napisała! Niestety byłam tak pochłonięta podziwianiem, że zupełnie zapomniałam o robieniu zdjęć ;)
Mówiąc zupełnie serio — to był bardzo relaksujący rejs z widokiem na tereny zielone: krzewy i drzewa, trawniki, parki, przydomowe ogródki. Lubię miasto i nie bardzo wyobrażam sobie życie na wsi, ale zaczęłam też doceniać bliskość i mnogość zieleni jaka nas otacza. Zielony uspokaja :)
Na miejscu wybraliśmy się na spacer po pałacowych przyległościach, do których wstęp jest darmowy. Wolnym krokiem obeszliśmy ogrody (różane! pięknie kwitły i pięknie pachniały) i duży park wewnątrz którego jest nawet labirynt, co rusz siadając na ławkach albo na trawie, i robiąc zdjęcia.
Stamtąd, z racji tego, że pogoda była przepiękna, zdecydowaliśmy się na około dwukilometrowy spacer pieszo do Teddington, przecinając Bushy Park, kolejny ogromny teren zielony, po którym tak po prostu chodzą sobie jelenie, a mnóstwo ludzi rozkłada koce i piknikuje. Aż mi się szkoda zrobiło, że sami na to nie wpadliśmy :)
3. Kew Gardens
Na koniec zostawiam prawdziwą perełkę — Kew Gardens, a właściwie to Królewskie Ogrody Botaniczne w Kew. Miejsce, któremu spokojnie mogłabym poświęcić osobny post. Rozległy (121 hektarów) ogród botaniczny wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wyjątkowe i piękne miejsce w Londynie, z dala od oklepanych turystycznych szlaków.
Byłam tam na wiosnę, byłam latem, nie mogę się doczekać żeby zobaczyć jak ogród wygląda jesienią i zimą. Za każdym razem jestem zachwycona, choć rozpoznaję tylko kilka gatunków drzew i kwiatów. Mój Tato co chwila się dziwił, że jakaś odmiana rośnie tam taka duża i na wolnym powietrzu (no tak, zimy są tu dość łagodne).
W Kew można się przechadzać spokojnie, z mapą albo bez, chodzić po ścieżkach albo po trawie, rozkoszować się ciszą i śpiewem ptaków, szumem wiatru. Można też rozłożyć kocyk i poleżeć (można poleżeć też bez kocyka!). Można też napić się kawy albo herbaty w jednej z kilku kawiarenek… albo pospacerować na wysokości 18 metrów nad ziemią i niemalże dotykać korony drzew, pójść do palmiarni, zobaczyć kwitnące róże, ogród śródziemnomorski albo oranżerię. Zresztą co ja będę… sami zobaczcie, bo jeszcze wszystkiego tam nie widziałam i nie mogę się doczekać aż znowu tam wrócę :)
Mam nadzieję, że zdjęciami i opisami zachęciłam Cię do odwiedzin w Londynie, zwłaszcza jeśli tak jak i ja nie przepadasz za typową turystyczną bieganiną od zabytku do zabytku, od muzeum do muzeum :)
Daj mi znać w komentarzach czy któreś z opisanych przeze mnie miejsc wydaje Ci się szczególnie zachęcające, a już koniecznie napisz jeśli byłeś/byłaś w Londynie i masz tu swoje ulubione miejsca!
Wszystkie zdjęcia użyte w poście są mojego autorstwa.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie i rozpowszechnianie
Piękne zdjęcia! Sama robiłaś?!?!
dziękuję :) tak, sama samiuteńka!
Wow! Są naprawdę klimatyczne! Gratulacje!
A jak już jesteśmy w klimacie londyńskim – w ten weekend moja przyjaciółka z Londynu mnie odwiedza i chcę wyprawić z tej okazji tradycyjny brytyjski five o’clock. Masz jakieś sugestie, co powinnam przygotować (chodzi mi o jedzenie i picie oczywiście) :)
dzięki jeszcze raz, mam taki mały pomysł, żeby jesienią i zimą się trochę bardziej skupić na zdjęciach, trzymaj proszę kciuki :))
wiesz co, sama nie miałam przyjemności być gdzieś na five o’clocku, ale to czego jestem pewna to herbata z mlekiem i kruche ciasteczka. Google jeszcze twierdzi, że maleńkie kanapeczki z chleba (z koniecznie obciętą skórką) :)
Bardziej poszłabym w kierunku elegancji, a więc piękna zastawa stołowa i herbatka ze dzbanka w porcelanowych filiżankach :)
Trzymam kciuki! Dzięki za podpowiedzi. Będę zatem obcinać skórki od chleba :)
Ja bym dodał jeszcze koniecznie Richmond park! Zwłaszcza, że jest niedaleko was!
dzięki :) o Richmond będzie w ogóle osobny post :))
Ewa piękne zdjęcia – idź w tę stronę koniecznie :)
Dziękuję, Paulina. Taki jest plan :)
dziękuję <3
Bushy Park wygląda magicznie! W Sky Garden byłam ostatnio i choć widok rzeczywiście urzekający, miejsce nie zaczarowało mnie szczególnie. Za to ogrody to moje must-visit następnym razem!
Kew Gardens polecam szczególnie, tam można pójść o każdej porze roku i zawsze jest pięknie :)
Dziękuję za komentarz i wizytę!