Mam jazz i światełka. W głowie miło kołysze kieliszek wina, który wypiłam w towarzystwie Magda na FaceTimie, a gdy się zatrzymuję i myślę o tym 2020 chce mi się płakać, ale nie są to łzy smutku. Na całe szczęście nie.
Najbardziej pamiętam ten rok przez pryzmat listów-newsletterów, które wysyłałam. Regularnie w każdą ostatnią niedzielę miesiąca. Moja skromna lista urosła o kolejne 27 osób i teraz wyobrażam sobie, że piszę do ludzi, których jeśli by zapisać znowu do szkoły, zajęliby dwie bardzo liczne klasy. WOW.
To był rok bardzo małych kroczków.
Kroczków, żeby utrzymać się na powierzchni zdrowia psychicznego. Mam nadzieję, że już za mną są kolejne dwa epizody depresyjne i że teraz to już tylko w górę. Piszę o tym otwarcie, bo to nigdy nie jest wstyd walczyć o swoje zdrowie.
Kroczków, które oddalały mnie od dotychczasowej drogi zawodowej. Przez koronę straciłam pracę w holenderskiej agencji, a wypalenie zawodowe kopnęło mnie srogo w cztery litery. Nie wiem w którą stronę pójdę w 2021, bo wciąż to badam, ale moje serce bije mocno w kierunku fotografii.Zrobiłam 19 sesji zdjęciowych, 19 różnym osobom i wiele samej sobie. Dużo się nauczyłam.
Załączam zdjęcia, z których jestem bardzo dumna, mogłabym zrobić kilka takich kolaży, a wielu sesji jeszcze nie zdołałam obrobić.
Także jeśli będziecie potrzebować zdjęć w 2021 – I’m your girl! – polecam się serdecznie :))
Ponad 70 razy byłam na macie i ćwiczyłam jogę. W końcu zrealizowałam postanowienie sprzed kilku lat, by ćwiczyć przynajmniej raz w tygodniu. Odkryłam radość regularnego ruszania się i tańczenia podczas clubbercise, i całkiem ogarniam nasze choreografie, które rok temu wydawały mi się nie do zapamiętania :)
To był rok, w którym dostałam dużo wsparcia od bliskich mi ludzi. Dziękuję. Mam nadzieję, że i ja dałam radę być Wam wsparciem choć trochę.
Najlepsze na koniec i tu się pojawiają łzy radości.
Pisałam przez cały rok z wielkim trudem i dużymi przerwami, bo tworzenie, kiedy się nie jest w najlepszej formie psychicznej (może wbrew pozorom) nie jest zbyt łatwe.
2 stycznia 2020 w grupie z zaprzyjaźnionymi pisarkami napisałam zdanie: jak w tym roku nie skończę pisać mojej książki, to jak imbir kocham, rzucę tym wszystkim w cholerę.
Przypomniało mi się o tym w niedzielę (tak, cztery dni temu), i tak się przeraziłam, że to wszystko miałoby pójść na marne, że przycisnęłam i dzisiaj melduję wykonanie zadania. NAPISAŁAM TO. Trzeci draft, który uważam jest pełnoprawną powieścią, z dialogami i opisami, i rozdziałami. Ponad 457 tysięcy znaków. Więcej niż 72 tysiące słów. Roboczy tytuł to „Lustra”.Jeszcze kosmetyka i w 2021 uderzam na wydawnictwa, serio, nie wiem jak będzie, mam nadzieję, że jak najlepiej – ale zrobiłam co mogłam! – trzymajcie kciuki! Najważniejsze: żeby zdrowie było, nasze i bliskich. A reszta jakoś pójdzie :)
Do zobaczenia w 2021, trzymajcie się cieplutko! :)))