To jest trochę nieprawdopodobne, bo nigdy bym nie pomyślała, że rejestrując się na meetup.com spotkam przypadkiem swojego przyszłego pracodawcę, który sam się do mnie odezwie i nawet nie zażąda mojego CV.

Historia trochę jak z tindera: “Spotkajmy się pogadać”, datę ustaliliśmy z dnia na dzień, bo akurat byłam w Londynie. Nawet nie miałam za dużo czasu, żeby się zestresować.
Rozmawialiśmy o mnie i o nich, o tym co lubimy, co cenimy. Nikt nie spytał mnie o to co to box model ani ile znam frameworków JavaScriptowych. Po spotkaniu dostałam projekt testowy. Odesłałam go po tygodniu codziennego siedzenia nad nim po godzinach pracy. Po kilku dniach feedback, że bardzo im się podoba, spotkajmy się znowu pogadać o umowie.

We wtorek po 15 minutach spotkania usłyszałam “Witaj na pokładzie”.

Aaale że to tak JUŻ?!
Mam pracę.
W Londynie?

Będę kodować, będę zarządzać i będę UXować. Czyli będę miała realny wpływ na to, jak wyglądają projekty przy których pracuję — dokładnie tak jak sobie to wymarzyłam.

Dziecko szczęścia.

No to dlaczego idę słonecznym Richmondem, podziwiam magnolie i jestem przerażona?

Jak to ja, mam w głowie milion scenariuszy na to że sobie nie poradzę, że nie będę nic rozumiała, że coś spieprzę. Po prostu: dzień dobry, witajcie w mojej głowie.
Co z tego, że nie ma ku temu jak na razie żadnych przesłanek, ja i tak będę odruchowo snuć czarne wizje o tym jak mi się nie udaje — znacie to skądś?

Przy okazji boję się, że zostawiam daleko swoich Rodziców i znajomych, że będę za nimi tęsknić, a oni za mną nie. Że nie będę nadążała za rozmowami, i że w końcu zacznie padać tak jak w tych wszystkich legendach o Londynie i padnę na depresję (co z tego, że jak na razie pogoda tu jest ładniejsza niż w Krakowie).

I mogę się rozpaść na kawałki, napisać maila: wiecie co, jednak nie chcę, zostaję w Krakowie, w moim bezpiecznym grajdołku, chcę się nadal frustrować, nie chcę mieć wielkiego wpływu na to co robię. Pewnie uznają, że jestem wariatka i machną ręką — w końcu jeszcze nic nie podpisałam, co nie?

Tylko że… Nic z tego dobrego nie wyniknie. Najpiękniejsze rzeczy zdarzają mi się wtedy kiedy zostawiam bezpieczne i robię coś nowego, choć bardzo bardzo się boję.

Więc zamykam oczy, wystawiam twarz do słońca, oddycham głęboko i powstrzymuję panikę w mojej głowie.

Witaj, Nowe.

Podobne wpisy

Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

7 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Iza
Iza
8 lat temu

Powodzeni,a i trzymam kciuki, glowę zostaw, sama da rdę :)

A.K
A.K
8 lat temu

Trzymam kciuki za Ciebie. Najważniejsze to bać się i robić, niż siedzieć w kącie i nie wychodzić, bo tak jest łatwiej.

Basia
Basia
8 lat temu

Gratuluje i powodzenia – zawsze twierdziłam że dla chcącego nic trudnego – a z Twoim charakterem rozgonisz te Londyńskie chmury i będziesz im sie śmiała w głos :)

Ksenia
Ksenia
8 lat temu

Gratulacje! Pewnie że dasz radę :) Nowe wyzwanie, wspaniała przygoda :)
Trzymam kciuki!

anoriell - Katarzyna Janoska
8 lat temu

Super! :)
Kilka lat temu postanowiłam na wszystkie dziwne/nowe/niebezpieczne/szalone/wyrywające z miejsca propozycje odpowiadać: TAK.

Póki co postanowienie prowadzi mnie w same piękne miejsca i sytuacje, nawet jeśli mój dziewczęcy mózg podpowiada, że nie jestem dostatecznie przygotowana, że nic nie wiem w tej dziedzinie, że nie dam rady, że…
Nigdy nic złego się nie stało. Głosy w mojej głowie krzyczące, że jestem „za mało…” definitywnie nie mają racji!

kas
kas
8 lat temu

wszystko idzie zgodnie z planem, to cudowne! zamknij oczy i skacz, napawaj sie tym uczuciem, nawet tym strachem, przecież nieczesto nam sie zdarza :)

Grazia
Grazia
8 lat temu

Gratki :) najbardziej jestesmy dumni z siebie wtedy kiedy cos zaryzykujemy, sie czegos boimy i najczesciej wychodzi nam to na dobre, takze powodzenia, bedzie wszystko dobrze :)