Na prawo i lewo trąbią w magazynach dla pań i blogach lifestylowych, że mamy mieć dla siebie czas. Bo to takie ważne, bo zen jest modne, bo gdzieś na świecie umrze jeden kotek jeśli nie pomalujesz paznokci albo nie wydepilujesz łydek.
Nie chcę być od nich gorsza, a zatem przedstawiam Wam pięć cudownych rad na to, jak uzdrowić Wasz codzienny świat:
1. Zacznij wstawać wcześniej
Najlepiej przed mężem, dziećmi, psem i oczywiście sąsiadką. Zamiast o szóstej z chęcią zacznij wstawać o piątej i ćwicz na swojej różowej macie powitanie słońca (nieważne, że o piątej słońce jeszcze śpi), potem weź zimny prysznic (zapobiegasz cellulitisowi od samego rana!) i zjedz pełnowartościowe śniadanie, które — aby zaoszczędzić czas — przygotowałaś wieczorem. Nieważne, że przez to położyłaś się po północy.
2. Wykorzystaj czas na dojazdy do pracy
Jeździsz do pracy samochodem? Wykorzystaj stanie w korkach na makijaż — dzięki temu będziesz mogła spać o trzy minuty dłużej. Twój makijaż zajmuje trochę więcej czasu? Weź nie żartuj, nie jesteś przecież blogerką urodową.
Tylko pamiętaj, żeby robić to ostentacyjnie, w końcu trzeba dbać o wzmacnianie stereotypu kobiety za kółkiem.
Potrzebujesz czasu na czytanie? Nie rób tego w samochodzie, przesiądź się do tramwaju. Nieważne, że jest ścisk i nie masz możliwości otworzyć książki, czytaj sąsiadowi przez ramię. Gdy w tramwaju jest ciemno, bo motorniczy oszczędza na kindla z podświetleniem — poczytaj reklamy za oknem…
3. Skróć czas pracy
Na pewno nie wykonujesz swojej pracy przez bite osiem godzin. Pracujesz w biurze? Spędzaj więcej czasu w toalecie i wtedy przeglądaj facebooka albo czytaj RSSy. Umyj włosy w biurowej łazience, niech schną gdy siedzisz przed komputerem. Ugotuj w biurowej kuchni obiad, najlepiej coś donośle pachnącego — jakiś serek pleśniowy w panierce? Czas, który zyskasz poświęć na drzemkę w biurowym chillout roomie.
Nie masz w pracy prysznica, kuchni i chillout roomu? Serio? A myślałaś o tym, żeby zmienić pracę?
4. Zaoszczędź na niani
Wszyscy dobrze wiemy, że pieniądze najlepiej wydawać na przyjemności niż na konieczności. Moja dobra rada na najbliższy weekend jeśli masz dzieci? Weź dzieciaka pod pachę i idź ze znajomymi do restauracji. Na miejscu głośno oburz się, że nie ma przewijaka, a potem zapomnij o swoim maluchu. Daj mu się szwendać między stolikami i zajmij się rozmową z przyjaciółką. Nie zwracaj uwagi na prośby kelnera i znajomego, jeśli im przeszkadza Twoje dziecko, to niech się nim zajmą! Jeśli mają serce zamiast kamienia (a mają, bo przecież nie spotykasz się z byle kim!), to gwarantuję, że się nim zajmą.
* Punkt zakłada, że masz wielu znajomych*
5. Randki na zakupach
To, że nie chcesz tracić czasu, już wiemy. Ale może nie masz dziecka, a za to jesteś singlem?
Singiel nie singiel, jeść musi, zakupy robić też (dostawa z Tesco 24 jest przecież taka droga). Spotkałaś przystojniaka, który zaprasza Cię na kawę? Powiedz mu: “Skarbeńku, kawa jest już passe! Chodźmy się pobujać po galerii!” Albo po Auchanie, albo po Deichmannie… w zależności od tego, gdzie musisz zrobić zakupy. Taka randka ma same plusy — pan będzie pchał wózek i biegał za Tobą gdy w ferworze będziesz mu wrzucać zupki chińskie (przecież oszczędzasz czas!) i (dla równowagi, przecież nie chcesz być uznana za kogoś kto o siebie nie dba!) kaszę quinoa, doskonale się poznacie: “Skarbeńku, wolisz pomidory w puszce całe czy krojone?”. Po czym poznasz, że spotkałaś dżentelmena? Przy kasie wyciągnie portfel i za wszystko zapłaci.
Gwarantuję Ci, że gdy zastosujesz się do tych wszystkich rad znajdziesz w końcu czas na paznokcie, koktajl z wodorostów i wcieranie masła shea w skórę trzy razy dziennie. Blogerki będą z Ciebie tak dumne, że będą Cię na każdym kroku pytać co zrobiłaś, że masz tyle czasu i czemu nie masz jeszcze bloga? Więc w konsekwencji założysz bloga, napiszesz kilka tekstów, którymi będziesz zaśmiecać swojego feeda, zamęczać swoich znajomych i żebrać na prawo i lewo o lajki i o szery :)
PS. W czasie tego pisania nie ucierpiał żaden mały kotek, a powyższe rady nie były testowane na zwierzętach. Można zatem uznać, że tekst jest w 100% wegański i bezglutenowy (panierka była z kokosa).
PS2. Słyszałam, że za każdym razem gdy nie udostępniasz tekstu, który właśnie przeczytałaś, umiera mały kotek. Chyba nie chcesz być odpowiedzialna za życie małych kotków, co?