Jak ta Tosia Lubieńczyków przeżywała tego misia, jak skakała, tuliła. Nie mogła przestać się śmiać i tylko chodziła, machała ludziom przed nosem i kazała podziwiać. A miś jak miś, misiowy od Bukowskiego. Za bardzo pieniędzy nie mają, kiedyś musiałam im pożyczać. Ale córce porządnego misia sprawili, i to bez okazji chyba, bo Tosia ma urodziny w lipcu dopiero. A niech się cieszy dziecko, niech ma coś z życia. Ale aż mi łezka pociekła, jak ta mała go rozpakowywała. Tak powoli, nabożnie, żeby tylko papieru nie porwać. A jak zobaczyła włochate uszko, o mój Boże, aż zapiszczała, spojrzała z niedowierzaniem na rodziców, takie wielkie oczy zrobiła… Żeby to moje dzieci tak się z zabawek cieszyły.

Podobne wpisy

Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments